Wrocławscy Ulicożercy – prawdziwe święto kulinarne
W poprzedni weekend we Wrocławiu spotkać się mogli wszyscy fani pysznego jedzenia ulicy, tzw. street food, z całego świata. Wszystko to za sprawą Festiwalu Wrocławscy Ulicożercy, który został zorganizowany na terenie Browaru Mieszczańskiego. Magazyn Kocioł był jednym z patronów medialnych całego wydarzenia. Przez dwa dni (sobotę i niedzielę) można było spróbować dań z naprawdę 4 stron świata. Na głodomorów czekało kilkadziesiąt wozów na kółkach, wypchanych po dach smakołykami. Koniecznie przeczytajcie relację dwóch Kotłowiczek z tego wydarzenia i nie przegapcie następnej okazji odwiedzenia Wrocławskich Ulicożerców – już 10 i 11 października.
W poprzedni weekend na terenie Browaru Mieszczańskiego wrocławscy ulicożercy mogli przez dwa dni ucztować do woli. Trzeba przyznać, że było to prawdziwe kulinarne święto.
Wrocławscy Ulicożercy – o co w tym wszystkim chodzi?
Kilkadziesiąt gastrowozów zapewniło wszystkim uczestnikom jadło w tak wielu odsłonach i smakach, że nie sposób było zakończyć degustację na tylko jednej potrawie. Należy wspomnieć również o sokach, piwie i koktajlach, które kolorami, składnikami, a nawet teksturą przyprawiały o zawrót głowy. Potrawy można było konsumować przy stolikach wystawionych na zewnątrz i tych ustawionych w środku browaru. Zadbano również o muzyczną stronę spotkania, co nadało wydarzeniu charakter pikniku. Znalazło się także miejsce dla najmłodszych, w którym dzieci mogły się wybawić do woli oraz strefa chillout z leżakami, zapewniająca odpoczynek.
Zanim przejdę do szczegółów, przyznam, że jako miłośnik jadła wszelkiego, obecna byłam na festiwalu już od pierwszych minut jego trwania. Szybko okazało się, że ludzi wciąż przybywa i w pewnym momencie między food truckami przewijały się tłumy.
Momo-Smak Kuchnia Tybetańska – pierożki na parze
Wraz z przyjaciółmi zapuściliśmy się w teren, by upolować dobrą strawę. Od wejścia powitało nas Momo-Smak Kuchnia Tybetańska z pysznymi pierożkami przygotowanymi na parze. Dla nas faworytem były te nadziewane krewetkami, ale w naszym menu znalazł się również krab z selerem i zestaw z warzywami.
Pepperminta food truck uraczyła nas pysznym latte w dwóch wersjach – na jaglanym i na krowim mleku. Do tego wszystkiego w ofercie gastrowozu znalazły się pyszne ciasta o wdzięcznych nazwach borówa i miętka, a także bio tortilla de papas.
W międzyczasie zajrzeliśmy do Pąki Smaków, na pysznego kalafiora po marokańsku. Była to mocno aromatyczna i orientalna potrawa, podana z liśćmi mięty i pestkami granatu.
To jednak nie był koniec naszej kulinarnej eskapady. Dotarliśmy do osiem misek, gdzie zamówiliśmy pyszne bułki z pulled pork i krewetkami. Hitem był również pad tai z kurczakiem i orzeszkami. Ulicożercy wprost okupowali to miejsce, a kolejka stale rosła. Na nasze dania czekaliśmy więc 40 minut, ale naprawdę było warto.
Bubbleology Polska – szaleństwo kolorów i smaków
Po drodze odwiedziliśmy Bubbleology Polska – prawdziwych magików przygotowujących pyszne herbaciane napoje smakowe. W tea-roomie podawane były one na gorąco i na zimno, jako mieszanka tapioki, alg i różnych soków. To miejsce było niepodważalnie najbardziej kolorowe, a smaki zaskakujące.
Wstąpiliśmy także do Bud-K – mistrza naleśników. W tym miejscu należałoby się chyba poprawić i napisać słowo naleśnik wielkimi literami. Wersji tego dania można było spróbować naprawdę wiele, my skusiliśmy się na tę z serem, szynką parmeńską i rukolą.
W końcu przyszedł czas na coś słodkiego. Zaczęliśmy od gofreak serwującego bajeczne gofry. Ciasto wprost fenomenalne! Chrupiące z wierzchu, miękkie i puszyste w środku. Zdecydowaliśmy się na dwie wersje, czyli totalną słodycz z białą czekoladą i drażami oraz klasyk – z bitą śmietaną i owocami.
Następnym obowiązkowym punktem był TUK TUK – lody tajskie, gdzie na naszych oczach przygotowywane były niesamowite lody. Smak i metoda ich robienia przeniesiona została do Wrocławia z Wyspy Koh Phi Phi. To było bardzo widowiskowe, a deser przepyszny.
Trzeba przyznać, że zarówno organizacja wydarzenia, jak i niesamowita różnorodność proponowanych specjałów zasługuje na wielką pochwałę, a Festiwal Wrocławscy Ulicożercy można śmiało nazwać prawdziwym kulinarnym świętem. Było po prostu pysznie!
W Browarze Mieszczańskim zjawiłam się w samo południe i był to chyba najlepszy moment, ludzie bowiem dopiero zaczynali się gromadzić. Z godziny na godzinę tłum oczekujących po jedzenie zwiększał się, proporcjonalnie do czasu oczekiwania na zamówienie, ale jest to zrozumiałe na tego typu imprezach.
Gofreak – ale gofry!
Swój posiłek rozpoczęłam w Gofreak. Postanowiłam przełamać swoje dotychczasowe zwyczaje i zamiast gofra na słodko, zdecydowałam się na wersję wytrawną z paprykowym hummusem, pomidorkami, rukolą i sezamem, który okazał się przepyszny. Dawno nie jadłam tak dobrego hummusu. Do tego chrupiący gofr i świeże dodatki. Po prostu palce lizać. Podgryzłam też od koleżanki wersję z białą czekoladą, owocami i kokosem. Smakowała równie wspaniale.
Osiem misek – pulled pork
Planując wizytę na Festiwalu, miałam upatrzone punkty, w których chciałam koniecznie zjeść. Oprócz gofrów, które były przyjezdne, bardzo chciałam odwiedzić wrocławskie osiem misek. Słyszałam wiele pozytywnych opinii na jego temat, lecz na co dzień nie po drodze mi na ul. Borowską, gdzie foodtruck zazwyczaj stacjonuje. Strategicznie dobrym posunięciem było ustawienie się w kolejce 10 minut przed otwarciem, ponieważ w zaledwie kilka minut za moimi plecami ciągnął się sznurek 20 lub 30 osób. Co prawda, na swoją maślaną bułkę z pulled pork, piklami i chilli musiałam chwilę poczekać, ale było warto. Kanapka bardzo mi smakowała, więc w przyszłości chętnie wrócę po więcej. W dodatku niezbyt wygórowana cena – 9 zł za klasyczną wersję, to naprawdę niewiele w porównaniu do niektórych ofert konkurencji.
Moim kolejnym odkryciem była sałatka z alg morskich serwowana przez Momo – Smak Kuchnia Tybetańska. Bardzo ciekawy smak, doskonale dobrane orientalne przyprawy i sos. Szkoda tylko, że porcja sałatki jest mała.
Na więcej smakołyków nie starczyło mi już miejsca, choć chlebki naan, pierożki i burgery wyglądały naprawdę kusząco.
Lista Food Trucków biorących udział w Festiwalu Wrocławscy Ulicożercy:
Kill Grill Burger & Sandwich Bar
Manufaktura Krakowska Foodtruck
Taho Caravan
66 American Burger
Piwne orzeźwienie zapewnił Beer o’clock
Zdjęcia: Joanna Aniszczyk, Kasia Sieradz